Dojechałam szczęśliwie ,Mateuszek przyjechał po mnie do Świebodzina i pare minut przed 7 rano byliśmy już u nich w domku. Moja synowa Martusia juz nie spała i karmiła słodziaka Leonka. Julianek ponieważ mało mnie zna wiec trzylał dystans do mnie , ale wieczorem już było dużo lepiej.
Poszliśmy do rzeźnika z Juliankiem i Mateuszkiem. Julek to taki pomocnik odrazu zabrał zakupione skrzydełka i niusł do do samochodu. Tak słodko wyglądał niosąc zakupy.
Mały Leonek już ma za sobą pierwszy tydzień .
Pozdrawiam Moni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz