niedziela, 1 kwietnia 2018

Dziennik 30 ,31 Marzec 2018 Koniec miesiąca.

Wielki piątek w Niemczech jest wielkim Świętem. Niestety nasza restauracja w resydencji miała mięsne potrawy , wiec z babcią zrobiłyśmy sobie same obiad. Dzień minoł na siedzeniu przed telewizorem, ja przeczytałam całą książkę. 




Sobota w końcu wolny dzień , byłam w Mannheim. Co tydzień czekam , żeby jechać do domu. Chciałam sobie kupić jakieś wiosenne buty , ale żadne mi nie pasowały. Albo za twarde , albo mnie uciskały, albo wogole mi się nie podobały. Kurde po czterdziestce , same problemy się zaczynaja. Chyba będę chodzić tylko w adidasach i klapkach. 

Zjadłysmy naszą ulubioną zupę z soczewicy w mieście. Posiedziałysmy w słoneczku , które tak mocno grzało , ale jak tylko zaszło za chmury , odrazu zrobiło sie zimno. W mieście było strasznie dużo ludzi. Jakby nagle wszyscy wyszli z domów. Cieżko było przejść. 

Pozdrawiam Monika 😘😘😘😘

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz