Wieczorem coś mnie przestraszyło , wielki świerszcz , naprawdę wielki wpadł przez otwarte okno, wpakował mi się na łóżko , ale stwierdziłam co to to nie , nie jesteś mile widzianym gościem. Zaczęłam polowanie na gada. Nigdy nie zabijam owadów , staram się złapać do szklanki i wypuścić w ogrodzie. Ale na tego osobnika musiałam wziąść kufel , bo miał tak z siedem centymetrów. Uratowałam następne życie i zadowolona wróciłam do czytania książki. Czytam ,, Pokolenie Ikea, Kobiety" oczywiście od drugiej części bo jakoś tak mi się na Kindlu włączyło. Była godzina 1.50 od jakiegoś czasu strasznie padało, błyski i grzmoty. Jak raz strzelił piorun dokładnie nad naszym domem , to stanęłam na baczność. Serce tak mi waliło ze strachu. Za kilka minut następny piorun i grzmot. A ja tylko w trosce o moje okno na świat , wyciągnęłam kabel od ładowarki. Przypomniałam sobie jak kiedyś moja sąsiadka mi powiedziała , że nie muszę sie bać , bo wszystkie błyskawice ściąga rzeka Aree , która przepływa dosłownie 50m od domu. Wiec spokojnie poszłam dalej czytać a pózniej spać.
Pozdrawiam Moni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz