Teraz jak już wróciłam do pisania jest już kilka dni pózniej. Naszczescie kryzys minoł , ale gdyby nie moja mama , która naprawdę zrobiła wszystko , żebym poczuła się lepiej. Poświęciła mi dużo czasu na rozmowy. Od wielu lat nie czułam się tak źle jak teraz to miało miejsce, skoro pomyslałam nawet o śmierci , to znaczy że było źle.
Ten wpis pisze w ratach , zaczęłam już kilka dni temu , ale nie mogłam się zabrać za pisanie. W czasie kiedy ja się bardzo źle czułam , niestety wiele osób też tak miało.
Pewnego dnia po deszczu , zobaczyłam piękną tencze . Niestety zanim wróciłam z aparatem , dużo się zmniejszyła. A dla mnie to taki znak , że bedzie dobrze i powinnam odpuścić i nie przejmować się sprawami na które i tak nie mam żadnego wpływu.
Dobrze ,że miałam z kim porozmawiać i wyrzucić wszystko z siebie co mnie strasznie bolało. Moja mamusia nie ma ze mną lekko , moje siostrzyczki Karinka i Kinia też mnie wspierały w tych ciężkich dla mnie dniach. Mam cudowną rodzine.
DZIĘKUJE WAM BARDZO ZA POMOC I CIERPLIWOŚĆ .25 września wróciłam już do Niemiec. Wieczorem Ramona musiała wyjść po mnie na przystanek.
Niestety podróż była okropna , jeszcze nigdy nie musiałam się tyle razy przesiadać co teraz. Dojechałam padnięta , ale szczęśliwa.
Pozdrawiam Moni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz