Poryczałam się strasznie jak wróciłam do domu, zgubiłam pamiątkę , która dostałam od najmłodszego syna jakieś 10 lat temu. Moje dzieci były wtedy na wakacjach u mnie w Niemczech i dostałam od najmłodszego śliczną przywieszkę z aniołkiem. Nie rozstawałam się z nim nigdy , zawsze miałam przypięty do terebki i przepinałam go tylko i taki pech zgubiłam go w Mannheim.
Byłyśmy w Worms cały dzień. Jak zawsze spędziłysmy super dzień. Elke zrobiła na obiad kaszankę z ziemniakami i kapustą kiszoną. Po południu pochodziłyśmy jeszcze po sklepach, aby kupić prezent dla małego Leona od ciotek Ramony i Elke.
W Mannheim poszłyśmy jeszcze na kebaba i herbatę i wtedy gdzieś musiał mi odpaść mój aniołek.
Pozdrawiam Moni😘😘😘😘😘
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz