Wstałam wcześnie jak na mnie bo o 6.30 godzinie. Nawet zdążyłam sobie zrobić śniadanie i makijaż przed wyjazdem do Mannheim. W pociągu wypiłam kakao. W domu byłam koło 11. Ramona bardzo się ucieszyła , bo nie było pewne czy będę mieć wolne. Wystroiła moja choinkę , która wysłała mi Martusia do Niemiec , ale paczka doszła jak ja już pojechałam do Frankfurtu.
Niestety w sklepie Saturn zeszło nam bardzo długo. Ale już w czwartek zmywarka bedzie zamontowana a nie tak jak powiedzieli , że dopiero w lutym można się jej spodziewać.
Wiec poszłyśmy do chińczyka na obiad. Koło 17 wracałam już do Frankfurtu.
Kupiłam sobie nowy Anielski kalendarz na 2018.
Pozdrawiam Moni .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz