Bratem Maćkiem i bratową Karolinką i małym Kacperkiem .
Taki jestem babci i już jej się nie boje tak bardzo jak w pierwszy dzień.
Moje dzieci przyszykowały grila z białą i surową kiełbasą , oscypki przywiezione prosto z Krynicy .
Przepyszne szaszłyki .
nadzieje,kiedyś tam jeszcze pojadę.
Najbardziej zadowolona jestem z etui na bieliznę osobistą. Ja taka gadżeciara jestem , wiec odrazu musiałam mieć .
Nadszedł juz piątek 7 kwietnia i trzeba było wracać do Niemiec . Z Karolinką przed moim wyjazdem poszłyśmy jeszcze na spacer po lesie , doszłyśmy do samego jeziorka i zrobiłyśmy koło wokół niego.
Oczywiście juz nawet w Holandii mam znajomego psiaka o imieniu jak polsko brzmiącym ,, Beksa "
W Holandii z rodziną było super ,ale tez wróciłam do Niemiec strasznie zmęczona .W Mannheim byłam koło 21 godziny , chwile poopowiadałam jak było u dzieci i poszłam spać . Byłam strasznie padnięta . Jak sie położyłam o 22 spać to wstałam na chwile w sobotę około 10 rano żeby wypić kawe i zjeść śniadanie z Ramoną i poszłam spać dalej . Wstałam koło 13.30 . Przepakowałam swój bagaż i o 17 z minutami juz wracałam do Frankfurtu .
Tak wiec wracam do codzienności . Praca , praca i praca .
Juz dawno nie miałam takiego intensywnego tygodnia , dzie byłam tylko w podróży .
Poniedziałek Szwajcaria - Mannheim Ok 350 km
Wtorek Mannheim - Helmond Ok 370 km
Środa Helmond - Rotterdam Ok 130 km
Czwartek Rotterdam - Helmond Ok 130 km
Piątek Helmond - Mannheim Ok 370 km
Sobota Mannheim -Frankfurt Ok 100 km
Pozdrawiam Moni 🌸🌸🌸🌸
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz